Wygląda na to, że jak piszę po ang to mi statystyki spadają:P To po co się wysilać? Tym bardziej, że po naszemu jakoś to łatwiej przychodzi i naturalniej brzmi.
Przerwę miałam długą bo mnie siostry z mamą odwiedziły. Cały tydzień, ale tak szybko zleciał, że nawet nie wiem kiedy. No ale tyle rzeczy mam do nadrobienia. Przede wszystkim odpoczynek:P
Piątek i poniedziałek miałam wolne. I co??? Oba dni padało! To takie niesprawiedliwe, biorąc pod uwagę, że wczoraj i dziś była boska pogoda!!! W piątek byłyśmy na stadionie Areny (właściwie to pod) i ogólnie szwędałyśmy się po mieście. A mało tego, że padało. Była taka mgła, że ledwo stadion było widać. A w poniedziałek? Rano robiłam testy - nie pytajcie jakie! Ale nie ma to jak brać wolne i spędzić pół dnia w domu! A drugie pół na przystankach, bo w pn komunikacja miejska strajkowała i ruch był zdecydowanie mniejszy! Tzn mniej pojazdów, ale na pewno nie mniej ludzi, bo tych to jakby się wściekli!!!
Jedynie niedziela była ładna. Wybrałyśmy się do Zaanse Schans, czyli skansenu wiatraków. Bardzo sympatyczne miejsce. Mnóstwo pięknych malutkich budynków w kolorze trawy i sosny. I pierwszy sklep Alberta Heijna. I muzeum chodaków. A wycieczka była super. Chciałam zaszpanować znajomością holenderskiego i przez to o mało nie zapłaciłyśmy kary za podróż na gapę:P Wsiadłyśmy w pociąg, który moim zdaniem miał jechać za Alkmar i zatrzymywać się na każdej stacji. Okazało się, że dopiero od Alkmar miał się na każdej zatrzymywać. Dopiero jak minęliśmy naszą stację docelową i z 5 innych to się zorientowałyśmy jak bardzo się oddalamy i jak daleko jest Alkmar. No i z obawy przed konduktorem wysiadłyśmy na pierwszym lepszym przystanku w środku niczego, kupiłyśmy bilety do wiatraków i wsiadłyśmy we właściwy pociąg. Taki dreszczyk emocji:)
A Zaanse Schans to miasto (czy Koop Zandijk to miasto?) odpowiedzialne za zapach czekolady w Amsterdamie!!!! Mają tam fabrykę kakao. A ten cudowny zapach unosi się nad całym miastem. Nawet ja o niczym innym nie mogłam myśleć jak o czekoladzie!!!
Gdyby nie to, że się najadłam masła orzechowego to pewnie bym poszła szukać jakiejś czekolady - taki narkotyczny ten zapach. A propos środków uzależniających to jestem zawiedziona:P
Jak się odrobię ze wszystkimi sprawami to może coś więcej napiszę;)
Aaaa, zapomniałabym o najważniejszym. O obiektywie:) Wreszcie mam czym zdjęcia robić. Co prawda muszę się przyzwyczaić, że jak chcę zrobić zoom to się muszę przybliżyć do obiektu, ale przy słabym świetle i w nocy jest niezastąpiony. Nawet ja mogę z ręki nocne zdjęcia zrobić prawie nie ruszone:) A do tego mam dobry statyw, więc wreszcie się mogę wybrać na moja wymarzoną sesję kanałów:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz