czwartek, 17 lutego 2011

Barbara i wiosna

Temperatura jeszcze nie do końca wiosenna, ale pogoda - owszem. Trudno uwierzyć, ale już trzeci dzień z rzędu świeci słońce!!! A poza tym dzień się wydłużył na tyle, że jadąc do pracy i z pracy na rowerze nie muszę już używać świateł:)
Ahhhh jak cudownie. W ten weekend planuje wreszcie porzucać trochę frisbee, bo wstyd, że jeszcze nieodpakowane leży na półce! No ale do tej pory nie było kiedy/ z kim/ gdzie... Najchętniej to bym nad morze pojechała porzucać, ale jak tam tak wieje jak ostatnio, to chyba nie ma sensu:P Chyba, że będę chciała sama ze sobą pod wiatr grać:)

A poza tym wiosna to i mnóstwo innych zmian. Za dokładnie 99 dni zaczyna się Rajd Jura Skałka Adventure! Chcąc utrzymać trend z poprzednich dwóch lat, w tym roku walczę o pierwsze miejsce:) (2009- VIII z Asią, 2010 - IV z Piotrem, 2011 -???? z Magdą:) Będzie ciężko się przygotować stąd, ale damy radę. Tym bardziej, że ambitnie zaczęłyśmy obie od wzmocnienia mięśni brzucha ćwicząc 6 Weidera (8 dni za mną, ale jak można tak czasochłonne ćwiczenia wymyślać???? niedługo będę wstawać tylko po to, żeby to ćwiczyć i zdążyć przed pójściem spać znowu:P). Poza tym rower na kondycję. Pozostaje mi tylko poćwiczyć ręce - najlepiej na ściance (ktoś chętny?:) albo na kajakach!!!! Popływać po kanałach - to byłoby to:)
A propos rajdu, to właśnie wypuścili filmik z zeszłorocznej edycji. No i nawet coś mówię - dosłownie "fajnie, coś innego" :P WOW! Miałam nadzieję, że mnie wytną. Po 9h łażenia trudno jest się wzbić na wyżyny intelektualne. Szczególnie jak to się dzieje chwilę przed, albo raczej po intensywnym kursie nauki chodzenia na szczudłach:P Polecam obejrzeć - gdzieś około dziesiątej minuty:P
http://www.youtube.com/watch?v=twZfePkuskE

A poza tym, zgodnie ze wskazówkami Bear Grylls'a od survivalu ograniczam spożywanie mięsa, do tego chyba przerzucam się na dietę Montignac'a (prawie mi się udało, ale goście z Polski i polskie jadło mi to trochę zaburzyło:P). Dzisiaj odkryłam dobrodziejstwo soczewicy czerwonej. Mniamciu pychota. Właśnie sobie na jutrzejszy lunch przygotowałam tortille z nadzieniem z pasty z soczewicy:) Później będę eksperymentować z cieciorką:) Brzmi śmiesznie. Ale falafel mnie intryguje - tzn własnoręcznie przygotowany:)

Zbieram się na imprezę:) Ach ta wiosna!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz