wtorek, 1 marca 2011

Barbara jest szczęśliwa

Wreszcie się szczęście do mnie uśmiechnęło. I nie, nie wygrałam w totka. Chociaż poznałam osobę, która się zajmuje oprogramowaniem dla kolektur. Po prostu dzisiaj był jakiś lepszy dzień. Mimo, że dalej pochmurny i depresyjny:(

Dzisiaj miałam pierwsze webinarium - tzn zaczęłam moje studia dzisiaj. W mojej grupie jest nas 34. A największa grupa pochodzi z... Amsterdamu:) Możemy sobie podgrupę założyć i wtedy zamiast distance learning zrobimy sobie face-to-face. Dzisiaj było tylko techniczne spotkanie. No i niby wszystko sprawdziłam czy działa, w przeciwieństwie do niektórych, którym nic nie działało. No i jak tylko sobie pomyślałam, dlaczego ludzie nie słuchają, nie przygotują się, to u mnie wystąpiły, nazwijmy to problemy techniczne:P Będzie lekcja na przyszłość. Albo i dwie:P
Druga duża podgrupa, to byli AIESECowcy:) Ludzie są z całego świata. Jest jeszcze jeden Polak, ale z Irlandii i już się nawet nie po polsku pisze. Nie to co ja:P A średnia to z 40+:P Będzie fajnie, ale i dużo roboty. I z czego ja się właściwie cieszę???
No ale jakoś mnie to pozytywnie nastawiło. Aż tak, że poszłam sobie pobiegać. Pewnie to wyrzuty sumienia z powodu zjedzonego wcześniej kebabu (mój organizm się dzisiaj zbuntował przeciwko brutalnej próbie przejścia na wegetarianizm bez okresu przejściowego). No i z braku czasu na gotowanie przez te studia postanowiłam się dzisiaj mięchem uszczęśliwić. Pychota:) No ale wracając do biegu, to był to mój pierwszy nocny bieg w tej okolicy. Wybrałam trasę wzdłuż głównej ulicy. Oczywiście wiało jak nigdy. Ale dobiegłam do jeziora i... uderzył mnie zapach morza. Fale też niezłe. Powiew natury. Ale koniecznie muszę sobie nową empetrójkę sprawić, bo bieganie do holenderskiej stacji radiowej nie ma sensu. Nic ciekawego, więcej gadają niewiadomo o czym niż grają. A pół ranka zawsze wymieniają długość korków na głównych arteriach miasta. Zamiast liczyć te kilometry to by się zastanowili jak je rozładować!

No a z innych rzeczy. Hmmm, jutro ma jakiś chłopak mój pokój obejrzeć. Trochę ogarnęłam, ale ja przecież zawsze mam porządek! Ciekawe kto to i czy się zdecyduje. Podobno jakiś koleś co jest grafikiem czy projektantem. Jak to określiła moja współlokatorka - na pewno gej, bo tylko geje są projektantami. W takim wypadku, może i weźmie ten pokój, bo wydaje mi się, że dla normalnego faceta jest zbyt fioletowy;P Mnie się szalenie podoba, ale "De gustibus..."
A poza tym dostałam parę fajnych ofert i powiem tylko tyle, ze są szanse. Po prostu trzymajcie kciuki, za trafne decyzje i odwagę!

Wyłączam kompa, bo się już dzisiaj wystarczająco napromieniowałam. Poczytam sobie przed snem. Koleżanka z pracy mi gazety poprzynosiła:) Twój Styl, Charaktery - wreszcie coś do czytania!

2 komentarze:

  1. Sam tytuł Twojego posta sprawia, że i ja czuję się szczęśliwsza;)Zostałam fanką Twojego bloga,choć obiecałam sobie, że nie będę spędzać zbyt wiele czasu przy necie. Za jakiś czas przeprowadzam się do A'damu,więc będę dzieliła się z Tobą moimi opninimi na temat szalonych holendrów i tego cudownego miasta.A do tego momentu będę skrzętnie obserwować to magiczne miejsce na Twoim blogu;)Pozdrawiam,Lidia z Krakowa

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takim poscie to i poziom szczescia wzrasta. Szczegolnie dzisiaj:) Ale odsylam do ostatniego wpisu!
    Dzieki za mily wpis. Chetnie poznam opinie o szalonych Holendrach. Albo i lepiej rzeczonych Holendrow:)

    Polecam takze lekture tego:
    http://znajdz-prace.nl/artykuly

    OdpowiedzUsuń