sobota, 2 kwietnia 2011

Barbara i piknik

Dzisiaj było 21 stopni. Dla Holendrów to oznacza początek lata: sandały, szorty i takie tam. Jak ich rano widziałam jak sobie poszłam pobiegać w kierunku targu, żeby rzodkiewkę do twarożku kupić, to prawie się pukałam palcem w czoło, ale jak później leżeliśmy w Vondelparku to szczerze im zazdrościłam, bo było super ciepło. W zeszłym tygodniu na frisbee pozazdrościliśmy Holendrom pikniku, więc postanowiliśmy sobie własny urządzić. Jedzonko, picie, kocyki i frisbee:) Super było. Jak przyjechaliśmy ok 13 to było prawie pusto, a później dzikie tłumu. Gdzie Ci ludzie się w zimie podziewali???? Masakra. Koc przy kocu jak na plaży w Międzyzdrojach;)I każdy z jedzonkiem, piwkiem i.. papieroskiem. Jak się zagęściło, to się powietrze popsuło trochę. A jeszcze jak grilla zrobili to już w ogóle był czas się zbierać do domu, żeby się ludziom na steka albo kiełbaskę nie rzucić.


A najlepsze jest to, że teraz mam ok 10min do parku, a nie 20 jak wcześniej:) Ahhh, szkoda, że jutro ma padać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz