poniedziałek, 6 czerwca 2011

Barbara idzie do pracy

Budzik dzwonił od 5.30:( nie mój, ale mnie obudził. No a głupio zaspać do pracy, czy się spóźnić. Mimo, że to nie jest nowa praca, ale właściwie stara. Nawet z uśmiechem na twarzy wysiadłam do tramwaju, chociaż nie wiedziałam gdzie siedzę, bo mi biurko przenieśli. A poza drobnymi zmianami w sekretariacie i paroma nowymi twarzami to się nic nie zmieniło. Ludzie traktowali mnie jak by mnie dwa dni nie widzieli, a nie 8 miesięcy! Poprzednia kierowniczka się tylko szczerze ucieszyła, ale i zaskoczyła. Teraz sama wiem czemu. Trzeba było widzieć minę obecnej, jak mnie zobaczyła:) A później moją, jak się okazało, że przecież dzisiaj to mam jeszcze urlop bezpłatny:P Ehhhh, trzeba było być bardziej myślącym jak się podania pisało. No ale dzień wolny się przydał:)

Lecę podpisać umowę na nowe mieszkanie:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz