poniedziałek, 13 grudnia 2010

Barbara na pchlim targu

Rower to nie jedyna atrakcja weekendu! W niedzielę byłam ze znajomą na pchlim targu - największym w północnej Holandii. Przez jeden weekend w miesiącu, kilkuset albo i więcej wystawców wyprzedaje co się da za grosze! Ceny zaczynają się od 50c, głównie ciuchy. Ale można tam znaleźć pełne wyposażenie domu, począwszy od szklanek, poprzez meble, dywany, lamy i fantazyjne wieszaki! Wstęp jest płatny (3,5e), ale to bardzo fajne miejsce, żeby poobserwować reakcje i zachowania różnych ludzi. Niektóre to się rzuca, jakby na zakupy przez rok nie wychodził co najmniej, albo jak by tam dawali za darmo!!! Tym razem to był rekonesans, ale już wiem i mogę doradzić, żeby na przyszłość:
- zaopatrzyć się w torbę na kółkach - ręce wolne, można oglądać, a akurat zmieści się tam cały dobytek )no bo samochód przecież jest na parkingu - kto rowerem na pchli targ jeździ? :P oprócz nas:P)
- najlepiej wziąć ze sobą dziecko, albo i dwa, bo się sobą zajmą, a i odgrodzą stragan od innych żądnych obejrzenia towaru konkurentów
- żeby zapewnić sobie jak największą przestrzeń przy straganie i stosie np. ciuchów, dobrze być dużym. Zima sprzyja, bo można duuuużo warstw nałożyć, a wtedy mniej osób się zmieści i można dłużej i na większej powierzchni szukać
- przyda się też pies - najlepiej wyszkolony w plątaniu się między nogami innym kupującym
- no a do tego najlepiej zapalić papieroska, albo trawkę, to się co wrażliwsi wykruszą (więcej dla nas, a przecież o to w tym wszystkim chodzi:P)


A tak całkiem serio to jeśli ktoś szuka gitary, czy rakiety do tenisa - to polecam! A jakie tam mają aparaty. Niejedno muzeum by się nie powstydziło!!!!!! Cuda!!!
Drugi tydzień stycznia - drugie podejście!!! Mimo, że targ jest w ogromnej hali, to zimno tam masakrycznie! Jedyne podgrzewane miejsce, to ... toaleta w bardzo okazyjnej cenie (35c w tym miętówka!) Czyżby to jakiś chwyt marketingowy był?

2 komentarze: