No i stało się. W czw jak wracałam po imprezie, kompletnie straciłam orientację w terenie. Pierwszy raz wracałam rowerem tą trasą, chyba nie do końca byłam trzeźwa, a na pewno nieźle zmęczona (w końcu to 2 w nocy była). No i tak błądziłam. Okazało się, że wyjątkowo mapy nie mam!!!Jak to dobrze, że na przystankach mają mapki. Prawie jak bieg na orientację:P Nie wiesz gdzie jest następny punkt kontrolny ani gdzie meta. A najgorsze, że nawet nie było się kogo o drogę zapytać. A poza tym śnieżyło już nieźle. Całe szczęście, jak mnie już zaczął dobry humor opuszczać (razem z promilami i ciepłem chyba:P) znalazłam się na swojej ulicy!!!
Nocna nadprogramowa wycieczka była powodem, dla którego w piątek do pracy jechałam tramwajem. Ze dwa wypadki na torach i pół godziny spóźnienia. Ludzie tutaj kompletnie nie potrafią się zachować. Trochę śniegu spadnie i już wszyscy wariują!!! Pociągi nie kursują, autobusy też nie (no bo przecież nikt tu nie ma letnich opon!). Tramwaje jeżdzą jak im się podoba. Ale to i tak nieźle podobno, bo w zeszłym roku to im zwrotnice zamarzły!
Na rowerze też niebezpiecznie, co chwila słychać jak ktoś upada. Ale ścieżki rowerowe jako jedyne są porządnie odśnieżone!!! Nie to co u nas, DDRy odśnieżają na końcu!!! No i wszędzie ludzie zaczęli panikować. W pracy wszystkich przyjezdnych wcześniej pozwalniali! Nie tylko u nas zima zaskakuje drogowców:P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz