niedziela, 5 grudnia 2010

Barbara na południu

Właśnie wróciłam z Eindhoven. Odwoziłam rodzinkę na lotnisko. Bardzo szybko minęło tych kilka dni. Trafili chyba na najgorszą pogodę!!! Mróz, wiatr i śnieżycę!!! Dla mnie cudnie, bo takiego śniegu mi brakowało. Szkoda tylko, że Holendrzy nie są przygotowani na tak "ekstremalne" warunki pogodowe i wczoraj ponad pół godziny czekaliśmy na tramwaj, który nie przyjechał. Zdążyliśmy podejść ze trzy przystanki wsiąść w autobus, który widocznie lepiej sobie radzi z taką pogodą. Niestety to była jakaś trasa objazdowa i... wróciliśmy się prawie pod sam dom i pół miasta objechaliśmy. W efekcie do miasta jechaliśmy z 1,5h zamiast 40min!!!  To samo było jak próbowaliśmy się później na coś przesiadać.
Żeby dzisiaj uniknąć powtórki z rozrywki, wyszliśmy z domu po 8, mimo że wylot był o 13.35. Ale z Eindhoven. To takie miasteczko na południu Holandii. Słynie głównie z tego, że dawno temu jeden pan tam założył fabrykę żarówek, zatrudnił parę osób. Dziś firma ta zatrudnia tysiące ludzi i znana jest jako PHILIPS. Poza tym siedziby mają tam Royal Dutch Shell i Unilever.
Z informacji praktycznych dotyczących Eindhoven warto wiedzieć, że komunikacja miejska obsługiwana jest przez firmę Hermes. Autobusem nr 401 dojedzie się na lotnisko. Bilet, kupiony w okienku przy dworcu autobusowym kosztuje 3euro, chyba, że zagada się pana sprzedającego i wtedy cztery bilety dostaje się za 7 euro!!! Jak mnie poinformował "pan - nie umiem liczyć do dwudziestu" (żeby nie było zorientowałam się dopiero w autobusie, że coś jest nie tak) - bilet ten jest ważny na cały region południowej Holandii. Tzn w ciągu danego dnia:) Miałam go wykorzystać, ale pogoda deszczowa mi uniemożliwiła. I... niedziela handlowa:) Albo lepiej zabrzmi jak napiszę, że plan zwiedzenia muzeum Van Abbe. Miała być ciekawa architektonicznie bryła. No dość oryginalna przyznaję.
I jeszcze mi prawie przez płot nad kanałem  przyszło skakać, bo sobie robót budowlanych nie ogrodzili z wszystkich stron i się musiałam wracać, bo skakanie nad kanałem nie wydawało mi się odpowiednie w butach na obcasach! Wystawa też dość specyficzna. Całe szczęście, że posiadali kolekcję dzieł Picassa, Kadinskiego, Kokoschki:) i paru innych.
Dla nie miłośnika nie polecam jakoś szczególnie. Zwłaszcza jakby ktoś miał płacić 9euro za wstęp (na kartę muzealną oczywiście wejście za friko). Dodam tylko, że muzeum duże o bardzo skomplikowanym układzie, dobrze, że mapkę dają:)
To na tyle kultury mi dziś siły starczyło. Miała być jeszcze katedra w Den Bosch, ale pobudka przed siódmą (jak się poszło spać po pierwszej) zrobiła swoje. Spanie wzięło górę. I zimno:)

No nic, ciekawa jestem wrażeń gości z wizyty w Amsterdamie:)

2 komentarze: