A miało być tak pięknie! Zacznę jak zwykle, albo właściwe spróbuję, od początku. Dawno dawno temu Stef namówiła mnie na imprezę halloweenową. Połaziłyśmy po mieście w poszukiwaniu jakiegoś kostiumu, ale bida straszna jak się nie chce być pseudo sexi pielęgniarką albo kimś a la grecką starożytną bogini owiniętą w kawałek białego prześcieradła za bagatela 40e! Stef chciała być piratką, więc miała ułatwione zadanie, bo szukała czegoś konkretnego, a ja - no jak zwykle wielka niewiadoma. Zresztą nigdy nie byłam na balu przebierańców! A nie, ściemniam (stulam?). W podstawówce byłam przebrana za baletnicę, a przedszkolu za Czerwonego Kapturka i Królewnę Śnieżkę! Ehhh, no ale żaden z tych strojów się nie nadawał na Halloween! Jedyne co wpadło mi w oko to strój Bawarki, ale jakoś mi nie przypasował. I chyba całe szczęście, bo w domu się okazało, że współlokatorka ma całkiem niezłą perukę diablicy. No i od tego się zaczęło. Zresztą podobno nawet się przebierać nie muszę, żeby być wiarygodną diablicą:P
Wczorajszy dzień spędziłam więc w poszukiwaniu ogona! Gorszego dnia sobie nie mogłam wybrać - tłumy jak na Marszałkowskiej! Poskąpiłam kasy na trójząb, zresztą dostałam takowy jak już wracaliśmy z imprezy:) Ktoś chyba myślał, że go zgubiłam i wyjątkowo nalegał, żebym go wzięła. Ludzie są dziwni!
Uzbrojona w strój i dodatki pojechałam do Aishy, gdzie mieliśmy pre party. Całe trzy godziny przygotowań, szykowania i wprawiania się w nastrój to była zdecydowanie najlepsza część wieczoru!!! Wszystko skończyło się jak tylko dotarliśmy do knajpy. My, czyli Kocica, Diablica, Piratka, Halloween girl, Freddie z koszmaru z ulicy Wiązów i po prostu Bami:) Nie dość, że na miejscu nie chcieli nam sprzedać jednego biletu dla kolegi, to na dodatek muzyka była tak masakryczna, że się w ogóle tańczyć nie dało. A poza tym, to chyba im się ogrzewanie popsuło, bo było tak ekstremalnie gorącą w środku. Jedyny plus, że pieniądze z biletów poszły na budowę szkoły w Indiach! Inaczej bym miała masakryczne wyrzuty sumienia. Nudzić to ja się mogę za darmo w domu!!!
Lekcja na przyszłość - Halloween to ściema! Już lepiej mogliśmy o domach chodzić i robić 'trick or treat'!!! Polska wersja "cukierek albo psikus" bardzo zawęża wybór, bo przecież 'treat' można różnorako tłumaczyć :)
Ehhh, coś mi chyba ta temperatura wczoraj zaszkodziła... :P
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz