Coś do tych kręgli szczęścia nie mamy, ale zaraz się wyjaśni dlaczego. Umówiliśmy się w pn, ale się okazało, że nie ma wolnego toru (dzieci mają teraz tydzień wolnego, nie wiem co to za okazja, ale szczęściarze!!!). Więc wypadła środa.
Zwarci i gotowi, punktualnie o 20 czekaliśmy na nasz tor. I czekaliśmy i czekaliśmy, bo się okazało, że im się oprogramowanie popsuło i nie dość, że nie będzie liczyć punktów, to nie można wpisywać graczy. Dali nam kartkę papieru, ołówek i... obiecali darmowego drinka:)
No to nie zostało nam nic innego jak grać. Greg się znał na liczeniu, ale szybko nam zapał opadł. Chyba to wina przystawek, bo do drinków dorzucili holenderskie zakąski (ser panierowany, kulki mięsne, orzeszki itp.). Miło:) Drinkami też się pozytywnie zaskoczyliśmy, bo myśleliśmy, że to będzie po kosztach - tanie piwo ( no ale w końcu darowanemu koniowi nie zagląda się w zęby), a wywalczyłyśmy Bacardi razzz :) PYCHOTA!!!! Ze spritem pije się jak kompocik!
No ale wracając do kręgli, to kolega zrobił niezły numer. Żałuję, że nie widziałam jak to się stało, ale efekt jest na zdjęciu. Dostaliśmy kolejny bonus tego wieczoru w postaci dodatkowych kręgli!!! Po prostu kręgle zaczęły nagle latać po całym torze:) Szczerze mówiąc, myślałam, że to z czegoś innego zrobione jest:)
A gdzieś tak po pół godzinie gry, uruchomili w końcu oprogramowanie i zabawa się skończyła!!! :) A zaczęła się gra i przegrałam:( buuuuu
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz