niedziela, 21 listopada 2010

Barbara w Nemo

Nemo to chyba najbardziej odjazdowe miejsce w Holandii. No dobra, niech będzie, że w Amsterdamie, bo poza miastem to za dużo jeszcze nie widziałam:) No i w House of Bols jeszcze nie byłam, ale na razie NEMO jest na liście na pierwszy miejscu. Zacznijmy od architektury. Wygląda jak rybka, może nie koniecznie tytułowy Nemo, budynek jest na pewno oryginalny. Zresztą oceńcie sami:
To co jest dachem jest także schodami do platformy widokowej i restauracji:)
Widok jest super. Co prawda z biblioteki jest lepszy, ale tu też jest całkiem przyjemnie. Do połowy schodów można wejść o każdej porze dnia i nocy, wyżej jest brama otwarta tylko do 18:(

No ale o muzeum miało być. Właściwie to nie jest muzeum, ale Centrum Nauki. Ktoś nam powiedział, że zwiedza się ok 2,5h. Byłyśmy ponad 3 i tak nie widziałyśmy wszystkiego. Najwięcej frajdy sprawiła nam oczywiście część dla najmłodszych, czyli robienie baniek mydlanych, zabawa kolorami, robienie piorunów, produkcja energii, porównywanie różnych sił i inne rzeczy, których fachowo (i nie fachowo) nie potrafię nazwać, to się nie będę produkować:P Na picassie jest parę zdjęć:) Kolejna część poświęcona była DNA i genetyce. Wiecie, że o rozwinięciu DNA jednej osoby można zmierzyć odległość 6tys na księżyc i spowrotem!!! Fajna frajdą było też porównywanie na ile unikalnym się jest w stosunku do innych wizytatorów (0,0324% - przynajmniej komputer twierdzi, że jestem jedyna w swoim rodzaju:P). Interesująca była część mierząca geny. Powyżej 23tys z groszami liczy istota ludzka. Do 33tys bodajże. Zgadnijcie ile mi wyszło?! 35tys!!!! Nadczłowiek:P Błąd pomiaru, bo kolejny wyszedł dokładnie na dolnej granicy człowieka i... nie wiem kogo, ale jak kokoszki, to chyba wszystko gra? :P
Drugie piętro było już dla starszych dzieci. Prawa fizyki, chemia, molekuły, zasady budowy mostów i symulator...windy w różnych środowiskach:) I sztuczna rzeka, gdzie należy zbudować tamę. To by był dobry symulator dla naszych decydentów!
Im wyższe piętro, tym bardziej skomplikowane rzeczy, albo przeznaczone dla starszych: robot, wyjaśnienie dotyczące różnic w dojrzewaniu chłopców i dziewczyn, mini wystawa seksu itp. Do reszty nie doszłyśmy, bo nas czas gonił. 
W ramach biletu zwiedza się także statek. Jest to replika statku, który pływał do Indii (8 miesięcy trwała taka podróż). Fajny, ale nie porywający. Kolejną genialną rzeczą o muzeum jest to, że jest tak blisko.. biblioteki, gdzie mieliśmy pyszny lunch. Dobre niedrogie miejsce, gdzie można nieźle pojeść. A jakie ciacha mają.... ;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz